poniedziałek, 24 października 2011

Jak upływa czas

Zioła, trawy i wszechoogarniający spokój. Bieszczady zauroczyły mnie, mimo braku pogody podczas urlopu, ale o to było trudno w całej Polsce w te wakacje. Mąż nie odpuścił mi i weszliśmy na główne szczyty, czyli Tarnicę, Halicz, Krzemieniec. Widoki są przepiękne. Spotkałam turystów pasjonatów. Młode małżeństwa szły na szlak z małymi 3-4 letnimi dziećmi. Byłam pełna podziwu dla ojców niosących swoje pociechy w spesjalnych nosidełkach przypominających plecak ze stelażem. Wymagało to nie lada odwagi i trudu. Bardzo miło wspominam nasz pobyt u Jagody w jej Chacie w Lutowiskach. Piękne miejsce,  przyjaźni właściciele, polecam wszystkim, którzy pragną ukoić skołatane nerwy. Więcej zdjęć postaram się zamieścić w kolejnym poście i obiecuję solennie, że będzie to wcześniej niż za dwa miesiące.
ó
Ten drogowskaz zadziwił mnie totalnie. Wracając do domu spotkaliśmy w Cisnej jedyny w swoim rodzaju drogowskaz opisujący dokładnie drogę do naszego miasta. Stał na prywatnej posesji, ale nie było tam nikogo, by spytać się o jego historię. Mnie urzekł.

To moje begonie, które całe lato zdobiły taras. Polecam, niewymagające, a przyciągają wzrok. W tej skrzynce są tylko dwa krzaczki.

Sukienka, którą zrobiłam latem. Merynosy, jedwab.

Wdzianko w tonacji szaro-beżowej z rudymi refleksami. Niestety zdjęcie nie oddaje jego uroku. Ma nierówny przód, ale zrobiłam to celowo, gdyż jestem fanką asymetrii.

Płaszcz, nad którego kolorystyką zastanawiałam się długo. aż w końcu udało mi się ufarbować wełnę na tło w kolorze zaskakującym, tzn.czerń łamana zielenią. Jestem zadowolona z efektu i co najważniejsze nowa właścicielka też.

Kwiaty towarzyszą mi od początku mojej przygody z filcem.

Kończę, bo na stole czeka zaczęte wdzianko dla mojej koleżanki z lat licealnych. Mam nadzieję, że spełni jej oczekiwania. Jedynym problemem jest brak możliwości przymiarki, Beata mieszka na drugim końcu Polski.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz