czwartek, 17 listopada 2011

Obiecałam napisać jak najszybciej, ale wszystkie zakręcone kobiety wiedzą, że z czasem jest krucho. Moja koleżanka Kasia dopytuje się, kiedy w końcu coś "wkleję". Dziś usiadłam z kotką na kolanach i zastanawiam się o czym napisać. Ostatnio dużo filcowałam tak, że zabrakło mi kolorowej wełny, więc zabrałam się za farbowanie. Mimo rękawiczek gumowych, ręce-tragedia. Filcomaniaczki nie mogą niestety pochwalić się pięknymi dłońmi, cóż taka pasja.
Na dobry początek dalszy ciąg wspomnień z Bieszczad


Pogranicze
 

Poszarpany kwiat ozdobiony wełnianymi. lokami .


Zestawienie kolorystyczne szalone, ale szalik przyciąga wzrok.


Komin dłuższy niż zwykle zrobiłam dla pewnej bardzo sympatycznej Renaty.

Zegar z lat trzydziestych, tak duży, że zastanawiam się w jakim pomieszczeniu odmierzał czas. Teraz wisi w mojej "pracowni"


Do mojej pracowni wprowadził się syn z perkusją,podobno lepiej brzmi właśnie w tym pomieszczeniu. Jak dotąd udaje się nam dogadywać i tylko od czasu do czasu uprawiamy nasze pasje jednocześnie.


Kapelusz w kolorach jesieni.



Kapelusze retro są bardzo twarzowe, takie romantyczne


Pomysł czapki "tatarki" podunęła mi koleżanka. Od tego czasu  minął rok i oto jest i najważniejsze, że podoba się pomysłodawczyni.


Tulipany są wdzięcznym tematem  prac nie tylko malarskich.
Dziękuję za odwiedziny bloga, jak też mojej pracowni.

1 komentarz: